niedziela, 6 grudnia 2009

O wyższości baniek nad bombkami

"Produkcja" baniek, jak co roku o tej porze, ruszyła pełną parą. Pierwsze egzemplarze, wykonane na polecenie św. Mikołaja, ustawiły się karnie w szyku bojowym, gotowe do spakowania.



W odwiecznej  wojnie warszawskich bombek nad krakowskimi bańkami biorę oczywiście stronę baniek.
Nastrój nadchodzących świąt od dzieciństwa kojarzy mi się z miękkim brzmieniem słowa "bańka" i chrupkim odgłosem tłukącej się...
Pomijam pacyfistyczny wydźwięk słowa, kojarzący się może z mlekiem, może z bańką mydlaną, zamiast wybuchu, ale tak po prostu - na choince wisiały bańki i już!
W nomenklaturze decoupage górę bierze nazewnictwo "bombki", trudno, pogodziłam się, w wyszukiwarkę też w razie potrzeby wrzucam pokornie"bombka", ale czuję prawdziwą ulgę, jak mogę porozmawiać z krajanami  i wyartykułować "b a ń ka   na choinkę"

Dziękuję za wypowiedź
;)))




 
 

W każdym razie słodkie widoczki zasypanych śniegiem kościółków, domków z rozświetlonymi oknami, wśród nocnej ciszy i pod betlejemską gwiazdką, mają budzić uczucia ciepła w okolicach serca, wzbudzić chęć sprawienia, aby wszyscy to ciepełko poczuli  i przetrzepać sumienie, czy aby wszystko zrobiliśmy, aby wszyscy z naszego otoczenia to ciepełko mogli odczuć.
Ho! ho! ho!
Ale się mi powiedziało/napisało... teraz idę sprawdzić, czy na moim podwórku wszystko gra.

A chyba nie, bo Gustaw po kociemu coś mi właśnie nagadał, chodzi chyba o jakąś miskę... że co? pusta?
Niegrzeczna miseczka...




6 komentarzy:

  1. Z określeniem bańki zamiast bombki jeszcze się nie spotkałam, dopiero teraz. Czy wszyscy Twoi krajanie mówią bańka na bombkę? Dla mnie - warszawianki - zawsze będą to bombki. Kwestia przyzwyczajenia. Twoje bombańki (można pogodzić obie nazwy) są śliczne.Wygląda to tak jakby domki i śnieg były w środku!
    Pozdrowienia dla Gustawa. Może powinien nauczyć się samoobsługi?

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak-krajanie mówią BAŃKI na choinkę :-)
    Widzę że założenie udało się zrealizować czyli 8 baniek na niedzielę !
    Są śliczne :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Wigo -> Galicja, to wciąż - jak widać - odrębna kraina ;)))
    - my chodzimy "na pole" (a nie "na dwór" - bo we dworach mieszkaliśmy hehehe), ale nie "w pole", bo to do roboty...
    - mamy kremówki, a nie napoleonki (napoleonki to u nas zupełnie inne ciastka - też na francuskim cieście, ale z ogromną, piętrową warstwą ubitej na krem piany z białek z cukrem, często zabarwioną na różowo)
    - mówimy częściej "oglądnąć" niż "zobaczyć"
    - "ubieramy się", a nie "zakładamy ubranie"
    - kasza manna to u nas grysik
    - a słyszałaś o flizach?
    - a św. Mikołaj przychodzi w swoje imieniny, 6 grudnia; pod choinkę prezenty "na Gwiazdkę" przynosi nam Aniołek

    a to tylko wierzchołek góry lodowej

    ;)))

    OdpowiedzUsuń
  4. cyryllo -> banieczki dostarczone, jak się dowiedziałam od doręczyciela wzbudziły zachwyt, co mnie bardzo cieszy,
    nawet zastanawiam się, czy przyjemność z obdarowywania nie ma diabelskiego podtekstu - czy nie karmimy swojej próżności,

    ale jeśli nawet, to nic na to nie poradzę, o wiele bardziej wolę dawać prezenty (koniecznie niespodziankowe), najchętniej robiłabym to nie osobiście, tylko tak "po kryjomu", nie będąc widziana, natomiast chętnie podglądałabym reakcje, żeby zobaczyć np. radość

    pamiętam z dzieciństwa atmosferę związaną z prezentami "pod poduszkę"(mikołajowe) i "pod choinkę"... to jedne z najprzyjemniejszych chwil;)

    I całe tygodnie przed - przygotowania, wymyślanie, podchody z chowaniem...
    haftowałam np. tygodniami serwetkę dla mamy (do tej pory pamiętam wzór - bratki) i chowałam pod wersalkę, żeby nikt nie zobaczył... a po latach dowiedziałam się, że przy odkurzaniu była starannie przekładana i układana w identycznej pozycji, dla niepoznaki...
    a ja myślałam, że jestem sprytna, bo jak leżała cały czas tak samo, to nikt jej nie przekładał...

    o słodka naiwności!
    ;)))

    OdpowiedzUsuń
  5. Mnie Mama pytała co bym chciała dostać pod choinkę, więc wymyślałam różne cuda, a to takie, a to takie... A Mama prała firankę w wannie i pytała: "A może rajstopki byś chciała...?" 1878rok ...

    OdpowiedzUsuń
  6. Czy nie karmimy próżności ? Być może.
    Czy nie chcemy sie dowartościować ? Na pewno ;-)
    Ale chcemy przede wszystkim sprawić komuś radość.Tego jestem pewna :-)

    OdpowiedzUsuń