wtorek, 7 września 2010

Lubię...

Aga ze swojego uroczego wnętrza zaprosiła mnie do zabawy w "Lubię..."

Zabawa polega na tym, że

- piszemy, kto nas do niej zaprosił
- wymieniamy 10 rzeczy, które lubimy
- zapraszamy do zabawy następne 10 osób.

Myślenie o rzeczach, które lubię, było czystą przyjemnością. Problem zaczął się w momencie przejścia do punktu nr 3. Większość osób, do których zaczęłam zaglądać (po długiej nieobecności, przyznaję...) już się w to bawią, bo zabawa już od dawna szaleje na blogowisku.
Nie wiedziałam, bo zaległości czasowe, a co za tym idzie przymusowa abstynencja od blogów spowodowała, że jestem ze wszystkim do tyłu.
Dołączam do zabawy i zapraszam:

Nie przypuszczałam, że aż tak jesteśmy wszystkie podobne, wymieniane przez Was rzeczy powtarzają się niewiarygodnie często w identycznych zestawach. Siłą rzeczy więc nie będę oryginalna ;)

Mój zestaw obowiązkowy:

1. Poranna kawa do łóżka
z chwilą niespiesznej rozmowy (dziękuję, mój drogi B.)
2.  jazda samochodem:
- po mieście - sama (mogłabym być taksówkarzem)
- na długie trasy z moim drogim B.
 a jak już podróż, to do ukochanej  
3. Italii
albo nad nasze
4. morze
a jak jesteśmy nad morzem, to uwielbiam 
5. wysokie baranki na niebie 
(altocumulusy lub cirrocumulusy - nie znam się), które otwierają mi niebo i pokazują drogę do niego, zapewniając, że to tylko sięgnąć ręką...
 
a jak jesteśmy w niebie, to niech nam zagrają 
6. Raz, Dwa, Trzy 
 
 i żeby jeszcze mieć niebo w gębie, to proszę 
7. lody i kruchy placek z owocami pod bezową pierzynką

 błogosławiony niech będzie ten, kto wynalazł słowo pisane i dzięki któremu teraz mogę oddawać się błogiej rozkoszy 
8. czytania
czytania, czytania...

oprócz rękodzielniczych technik, które wszystkie tu lubimy, bo to oczywista oczywistość i wspominanie o nich jest trywialne, uwielbiam, po prostu uwielbiam 
9. fotografować 
(najchętniej miałabym zamiast któregoś palca małą migawkę, bo tyle pięknych kadrów codziennie mi ucieka...


a na koniec, oprócz zwiedzania ze względu na walory historyczne i artystyczne, lubię ciche, puste  
10. wnętrza kościołów
pozwalające zatrzymać się w czasie nie tylko historycznym, ale i własnym, wyciszyć, zanurzyć w innym świecie, bo jak ktoś odpowiedział na pytanie -"po co chodzi do kościoła, skoro Bóg jest wszędzie taki sam?"  -
"bo tam JA jestem inny.."


i tyle jeszcze innych rzeczy lubię... i wiatr, i burzę, i ciepłe wnętrze domu,i  sama w domu, i z bliskimi, i żeby cisza była, a i pogadać też, i humor, żart, dowcip - to niezbędne wręcz, żeby przeżyć, a ulubiona poduszka? fotel? kubek? a filmy? a prezenty? a niespodzianki?
no niech mi ktoś powie, że wyczerpał swoje najbardziej ulubione rzeczy w 10. punktach?!
Za dużo wątpliwości, czas kńczyć...

A konkluzja i tak jest pozytywna, tyle jest fajnych rzeczy, które nam sprawiają przyjemność, warto je sobie wypisać, żeby w ponurym dołku przypomnieć je sobie i wyciągnąć się samego z tego dołka, jak - nie przymierzając - baron Munchausen ;)

8 komentarzy:

  1. W jakież ciekawe miejsca można zawędrować za tym łańcuszkiem. Gratuluję!

    OdpowiedzUsuń
  2. i mnie bliskie są Twoje lubienia. szczególnie ta kawa..:-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Podoba mi się Twoja 10, chociaż chyba nic z niej nie było na mojej :))) Ale to właśnie dlatego, że nie sposób ograniczyć się tylko do dziesięciu "lubień", tak jak nie sposób wybrać najważniejsze. A wiesz za co lubię zabawę w "lubię"? Za to, że propozycje innych przypominają mi moje nienazwane lub stłumione przyjemności. i za to, ze czasem można wynaleźć taką perełkę, jak wytłuszczone zdanie z Twojego punktu nr 10. Dziękuję Ci za nie.

    OdpowiedzUsuń
  4. ... i tyle jeszcze rzeczy mi się przypomniało...
    choćby pogodne poranki, ciche i rześkie, gdy słoneczko dopiero rozgrzewa powietrze?

    Miro, nawet nie wiesz, ile wspólnych lubień nas łączy ;)))
    - ulubiony kubeczek u Ciebie przypomniał mi, jak bardzo ja się przywiązuję do rzeczy i ile mam takich "ulubionych kubków"
    - koturny to ulubione moje buty, mogę w nich chodzić (i biegać na okrągło), ostatnio zepsuły mi się takie ażurowe 10 cm sandały, nie wyrzuciłam ich, bo je kocham i może jakoś dadzą się "wyleczyć", gdy medycyna szewska się rozwnie
    - a auto? to juz moje uzależnienie
    - tylko to Twoje prasowanie... hm... hm... ale i za to Cię lubię ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. WSZYSTKO TUTAJ PISANE JEST NIESAMOWICIE CIEKAWE,,,POZDRAWIAM STRZELEC Z KRAKOWA

    OdpowiedzUsuń
  6. Migoshiu!
    Dziękuję serdecznie za zaproszenie do zabawy. Postaram się w jak najkrótszym czasie napisać posta z moimi ulubieńcami.
    Pozdrawiam ciepło!

    P.S. Przecudne są Twoje decu. Bardzo mi się podobają:)

    OdpowiedzUsuń
  7. W dziesięciu krokach ciekawie opwiedziałaś o sobie Migoshiu.Z przyjemnością czytałam zapisane przez Ciebie dowcipnie ujęte informacje o tym, co lubisz, co ci sprawia przyjemnośc.
    Dziekuję za zaproszenie do zabawy. No to Mighosiu, spróbuję się trochę odsłonic w 10 punktach. Dziesięc to dużo, ale i mało, jak na liczbę ulubionych rzeczy.Pewnie nie będę oryginalna, bo już wiem, że są rzeczy, które podobnie jak tobie i mi sporawiają przyjemnośc. Wypiszę je kierując się twoją madrą radą po to, żeby do nich wracac, kiedy bedę w ponurym dołku.Pozdrawiam. Bożena

    OdpowiedzUsuń
  8. Ależ ciekawie to zrobiłaś, wszak zdjęcia to piękny filar dla słów.

    OdpowiedzUsuń