wtorek, 26 kwietnia 2011

...i po świętach


 ...pozostały  niedojedzone mazurki, nadgryzione babki i syte brzuszki. Oraz cały mazurek wg. diety Dukana
(wymyśliłam ciasto z kruche z parafiną, masę krówkową z niesłodzonego mleka skondensowanego ze słodzikiem, ozdobione żurawiną i kropelkami lukru)
Nie tknęłam go nawet. Z pełną premedytacją dwa dni Świąt poświęciłam na radosne smakowanie wszystkich moich ulubionych potraw - słodkich mazurków, puszystych babek, żurku wielkanocnego i chrzanówki. I innych. I nie żałuję.
 I został jeszcze dziwny stworek, hybrydowy baranko-zajączek wielkanocny, zostawiony "na koniec", bo trudno było zdecydować od której strony zacząć jeść. No i zaczęliśmy "od d... strony", to znaczy "drugiej strony"...

 

1 komentarz: