środa, 24 sierpnia 2011

Efekt papieru czerpanego

Papier czerpany – to rodzaj papieru wytwarzanego w procesie czerpania, na który składa się etap wyodrębnienia pojedynczych włókien z surowców roślinnych oraz etap formowania papieru z wodnej zawiesiny włókien, odwadnianej na sicie.
Początkowo do produkcji papieru czerpanego używano łyka krzewów i drzew morwowych i odpadów konopnych. Wraz ze wzrostem zapotrzebowania na papier czerpany zaczęto stosować innych surowców: len, słoma ryżowa, łodygi bambusa itd. Współcześnie do produkcji papieru czerpanego korzysta się z bardzo szerokiej listy surowców. Papier czerpany algowy wykonuje się z zielonych alg weneckiej laguny. W Bawarii wykonuje się papier piwny z osadów browarnianych o różnych barwach i zapachach.
Proces produkcji
    * gotowanie masy roślinnej w wodzie z dodatkiem popiołu drzewnego lub mleka wapiennego
    * płukanie masy
    * miażdżenie
    * rozprowadzenie masy w wodzie
    * zlanie do kadzi
    * czerpanie ramką z sitem
    * przekładanie sitem formowym dla ograniczenia formatu i grubości arkusza
    * odsączenie wody
    * przełożenie arkuszy suknem wełnianym (co daje charakterystyczną dla papieru czerpanego fakturę)
    * zaklejenie w celu uniknięcia przesiąkania atramentu (można też dodać kleju do pulpy)
    * suszenie
    * wygładzanie kamieniami

Metodę tę stosowano powszechnie do XIX wieku.

Tyle informacji za Wikipedią...
No cóż, teraz mamy XXI wiek. Przepis na dziś?
Odkręcamy słoik z gotową masą papierową w dowolnym kolorze, wdychamy z przyjemnością lekko mydlany zapach, delikatnie mieszamy, żeby sprawdzić czy konsystencja nam odpowiada. Jeśli kręcimy nosem na odcień, mieszamy z innym kolorem, bądź dodajemy trochę farby lub pigmentu.
Nakładamy szpachelką na dowolne podłoże, masa świetnie trzyma się wszystkiego. Możemy lekko przewałkować przez folię dla uzyskania równej, sprasowanej powierzchni. Możemy zaprasować  razem z kwiatami, listkami czy ziołami, możemy suszone kwiaty tylko lekko powciskać. Możemy rozprasować na folii na kształt kartki papieru. I zostawić do wyschnięcia.
Ot, i tyle roboty - signum temporis... żadnego gotowania, płukania, odsączania.
Tylko od czasu do czasu przegonić kota, coby nam nie przewędrował przez rozwałkowany papier zostawiając swój ślad (co widać na załączonym obrazku).

P wyschnięciu można malować, dekupażować. Rozwałkowaną na papier stronę używać do zaproszeń, kartek, etykiet.



 Wesołej zabawy!

6 komentarzy:

  1. Tę buteleczkę to z pokazu pamiętam :) Oj, fajny ten efekt papierowej masy, tylko chyba dość gruby "karton" z tego wychodzi? Czy się aby nie łamie w obróbce? Czy na tym okrągłym pudełeczku to na mokro jest jeszcze kładziony?

    OdpowiedzUsuń
  2. Ekstra efekty! pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Rzekotko - faktycznie dość gruby kartonik wychodzi, połamać też go łatwo. Ale w scrappbookingu w formacie mniejszych karteczek, albo nawet karteluszków, naklejony np. na zaproszeniu, sprawdza się znakomicie.

    Na okrągłym pudełeczku położony jest na mokro, wygładzony szpachelką. Kwiatuszki-suszki powtykane są lekko, więc dekoracja jest wypukła.

    Przy robieniu kartek z zatopionymi roślinkami wwałkowuję je zupełnie na płasko. I czasem dodaję trochę kleju, żeby po wyschnięciu kartka była bardziej elastyczna.

    OdpowiedzUsuń
  4. No właśnie - klej! Na szorstkiej "bazie" papier powinien się dobrze trzymać, ale na gładkim albo śliskim pewnie trzeba wspomóc się klejem. Taki zwykły dekupażowy by się nadał?

    OdpowiedzUsuń
  5. Niestety, zwykły nie trzyma, trzeba próbować specjalne np. do plastiku, bo mnie nawet taki lepszy "puścił". Plastik śliski i jeszcze pracuje, bo giętki, więc kłopot. Można nawet spróbować dwuskładnikowy epoksydowy.

    OdpowiedzUsuń
  6. Piękny efekt, piękne prace:)Chyba się skuszę i spróbuję z tym papierem:)

    OdpowiedzUsuń