sobota, 30 kwietnia 2011

Wedding cake "Tea time"


Przeczytałam wczoraj o przedślubnej diecie wybranki księcia Williama. Okazało się, że wraz ze swoją matką i siostrą  (aby stroje ślubne wisiały na nich tak, jak na prawdziwych modelkach), przeszły na dietę Dukana. Zrobiło to na mnie duże wrażenie, bądź co bądź, księżna Cambridge i ewentualna przyszła królowa na tej samej diecie, co ja?! Ohoho!
Wprawdzie uważam, że zupełnie niepotrzebnie (wszystkie trzy były szczupłe i ładne), bo jeszcze moment, a będą wyglądać jak zasuszone sztokfisze... no, ale teraz może już odpuszczą?
W każdym razie zainspirowało mnie to to wymyślenia na cześć Młodej Pary tortu weselnego (wg diety Dukana) w klimacie angielskim, a mianowicie herbaciano-cytrynowego, który nazwałam Tea Wedding Cake:
spód z ciasta biszkoptowego z  zieloną herbatą, masa jogurtowo-cytrynowa i galaretka z zielonej lub białej aromatyzowanej herbaty.
 Miałam dwie malutkie tortowniczki w kształcie serc, więc biszkopt zrobiłam z jednego jajka, w przypadku większej tortownicy, proszę sobie proporcjonalnie zwiększyć proporcje.
Tort weselny wg. diety Dukana
"Tea Time" Wedding Cake

  • BISZKOPT
  • 1 jajko
  • 1,5 łyżki słodziku w proszku  (nie tabletki, bo po upieczeniu ciasto będzie słone)
  • 1 łyżka maizeny (skrobi kukurydzianej)
  • 1/2 łyżki zmielonych na mąkę otrąb (najlepiej owsianych)
  • opcjonalnie zamiast otrąb można dla koloru dodać herbatę matcha
  • 1 łyżeczka (kopiata) aromatyzowanej herbaty (np. zielona z opuncją figową lub biała różana), a nawet miętowej
  • 1/2 łyżki octu lub soku z cytryny
  • 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia lub sody oczyszczonej
Herbatę wysypać z torebki ekspresowej - jest wtedy drobniutko zmielona. Jeżli bierzemy liściastą, to pokruszyć na drobno w palcach, bądź zmielić w młynku do kawy. Herbata powinna aromatyczna, jeśli nie mamy zielonej, to choćby earl-grey. 
W młynku mielimy też otręby.
Jeśli mamy herbatę matcha (to specjalna sproszkowana japońska herbata w kolorze intensywnej zieleni), to możemy ją użyć zamiast otrąb. Uzyskamy wtedy lekko zielony odcień ciasta.

Białko ubić na sztywną pianę, powoli ubijając dodać słodzik.
Do żółtka dodać ocet, intensywnie zamieszać. Dodać je do białek, dalej miksując. 
Dodać powoli, delikatnie mieszając, sypkie składniki - maizenę wymieszaną z proszkiem, zmielone otręby (można nie dawać otrąb, zamiast tego samą maizenę), oraz sypką herbatę.
Przełożyć do formy wysmarowanej ciekłą parafiną i wstawić do nagrzanego do 160 - 180  st. C piekarnika. Piec 30 - 40 min (w zależności od wielkości blachy), sprawdzając patyczkiem, czy ciasto jest upieczone.

  • MASA
  • 1/2 opakowania jogurtu naturalnego 0% tłuszczu
  • 1/2 szklanki mleka 0% tłuszczu
  • 8 - 10 tabletek słodzika (pokruszonych)
  • 3 łyżki żelatyny
  • starta skórka z cytryny
  • aromat cytrynowy
Żelatynę rozpuścić dokładnie  w gorącym mleku, dodać słodzik, aromat cytrynowy. Gdy przestygnie (ale zanim się zsiądzie) zmiksować dokładnie z jogurtem i startą skórką z cytryny.
Jeśli ktoś nie ma wprawy w obchodzeniu się z żelatyną, lub chce "szybko", to proponuję inną kolejność. Mleko schłodzić mocno w lodówce (np. parę minut w zamrażalniku). Do garnuszka wlać 1/5 szklanki wrzącej wody, wsypać żelatynę, intensywnie mieszać do rozpuszczenia. Gdyby rozpuszczała się z trudem postawić na moment na gazie, ale nie dopuścić do zagotowania lub przypalenia (wyższa temperatura ułatwi rozpuszczanie). Potem wlać zimne mleko, a  następnie całość wlać do jogurtu. Chwilę miksować, żeby było puszyste. Lekko tężejące wylać na ciasto. Schłodzić w lodówce, żeby stężało.

  • GALARETKA
  • sok z 1/2 cytryny
  • 2 torebki aromatyzowanej herbaty
  • 2 łyżeczki żelatyny
  • 8 tabletek słodziku
  • opcjonalnie1 łyżeczka herbaty matcha do posypania (dla koloru - bo wygląda jak zielony puder)
  • listki mięty lub melisy do ozdoby
Herbatę zaparzyć w 3/4 szklanki wody, rozpuścić w niej żelatynę, dodać słodzik i sok z cytryny. Masę jogurtową można posypać matchą (będzie ładnie zielona). Położyć cieniutki plaster cytryny (dla aromatu ze skórką) - nie dawać przypadkiem kiwi (dla koloru) i to nie dlatego, że dieta zabrania, tylko galaretka się nie zsiądzie! Przyozdobić zielonymi  listkami melisy lub mięty (ja dałam listki geranium). Zalać tężejącą galaretką.





czwartek, 28 kwietnia 2011

Damą być... ach! damą być!


Wielkie kaboszony (dla porównania wielkości - obok pudełko zapałek) z damami, tak "arystokratycznie", wszak jutro królewska impreza w United Kingdom

wtorek, 26 kwietnia 2011

...i po świętach


 ...pozostały  niedojedzone mazurki, nadgryzione babki i syte brzuszki. Oraz cały mazurek wg. diety Dukana
(wymyśliłam ciasto z kruche z parafiną, masę krówkową z niesłodzonego mleka skondensowanego ze słodzikiem, ozdobione żurawiną i kropelkami lukru)
Nie tknęłam go nawet. Z pełną premedytacją dwa dni Świąt poświęciłam na radosne smakowanie wszystkich moich ulubionych potraw - słodkich mazurków, puszystych babek, żurku wielkanocnego i chrzanówki. I innych. I nie żałuję.
 I został jeszcze dziwny stworek, hybrydowy baranko-zajączek wielkanocny, zostawiony "na koniec", bo trudno było zdecydować od której strony zacząć jeść. No i zaczęliśmy "od d... strony", to znaczy "drugiej strony"...

 

niedziela, 24 kwietnia 2011

Alleluja! Radosne Alleluja!



Najlepsze życzenia z okazji Świąt Wielkanocnych dla wszystkich odwiedzających mnie na blogu!
Dziękuję za wszystkie życzenia i wzajemnie życzę Wam obfitości  wszelakich łask, pozytywnych emocji, wspaniałych inspiracji i twórczego działania!
Wciąż czekam na wolniejszą chwilę, by móc spokojnie poodwiedzać Wasze blogi, pooglądać owoce Waszej pracy, zostawić jakieś słowo w komentarzach...