Tak czy siak - ostatni moment na pieczenie piernika. Przyda się jak na którąś z wymienionych okazji. W tym celu wyciągamy leżakujące od kilku tygodni ciasto (sprawdzony przepis tutaj). Bijemy się w piersi, że znowu w tym roku tak późno, dopiero ze św. Łucją, zamiast zaraz po św. Mikołaju...
Lepiej późno niż później, ale kolejny raz obiecujemy sobie, że w przyszłym roku to już na pewno upieczemy wcześniej, żeby ciasto zdążyło pięknie zmięknąć do świąt, a nie dopiero na Nowy Rok.
W międzyczasie popijamy gorącą czekoladę (albo cappuccino z pianką) z kubeczka w piernikowym kubraczku. Kubraczek uszyliśmy kilka tygodni temu, równocześnie z przygotowywaniem ciasta na piernik.
Smacznego!
PS
Zapraszam na candy :)