niedziela, 13 stycznia 2013

Ostatni dzwonek



Ze zdumieniem skonstatowałam, że w tym roku prawie wcale nie pokazywałam ozdób na choinkę. Nie wiem jak to się stało. A tu właśnie kończy się okres bożonarodzeniowy. Ostatni dzwonek, żeby jeszcze coś świątecznego pokazać. Pokazuję więc - nomen omen - dzwonek, kuleczkę oraz medalion z ulubionym motywem zimowej nocy.




Te dwie miniaturowe bombki (kuleczka i dzwoneczek) z pejzażykiem w środku są naprawdę maleńkie.. Trudno nawet mówić o pejzażyku, bo zmieściły się tylko miniaturowe  kościółki z dzwonniczkami i  ulepione (pewnie przez ministrantów) bałwanki.
Bardzo lubię te mini-mini banieczki.




A oto moje wyobrażenie cudownego, zimowego wieczoru - granatowa noc, sypie śnieg, skrzą się choinki, jasne światło w oknie zachęca do wejścia, na pewno w środku jest ciepło, na stole czeka gorąca herbata i pierniczki, na fotelu ciepły pled, a przy kominku śpiewają kolędy...
Więc - do przyszłych świąt!

6 komentarzy:

  1. Lepiej późno niż wcale:)
    Piękne bombki licznie musiały wyglądać na choince.
    Pozdrawiam Lacrima

    OdpowiedzUsuń
  2. Magiczne światy... zamkniete w bombkach.Cudne.Pozdrówka cieple

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakie maleńkie te bombeczki! Nie wpadłabym na pomysł, żeby wykorzystać dzwonek, a przecież to takie fajne - nie trzeba styropianu, a i pasty śniegowej schodzi niewiele :) Problem widzę tylko w tej zwężającej się ku górze powierzchni dzwonka, chyba trzeba bardzo uważać, żeby wszystko się pomieściło :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zatrzymałam się u Ciebie na dość długo- dwie kawki poszły jak nic. Robisz fantastyczne rzeczy. Sporo podejrzałam, sporo się nauczyłam i sporo spróbuję. Kapitalne kursiki i chęć dzielenia się tym, co potrafisz. Czekam na następne z ogromną niecierpliwością, bo widzę, że styczeń mizerniutki, a takie cudne rzeczy widziałam i pewnie jeszcze zobaczę. Pozdrawiam gorąco i namawiam do pracy, bo ja tu będę zaglądać.

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziękuję Wam, mam słabość do tych pozamykanych bajkowych klimatów, ot... dziecko w dużym człowieku ;)

    Anstahe - dziękuję Ci za taki życzliwy komentarz, od razu mnie zmobilizował do uaktywnienia się na blogu. Naprawdę komentarze potrafią uskrzydlać! Serdeczności...

    OdpowiedzUsuń