U nas, w Europie...
Tym miejscem jest na przykład moja ukochana Wenecja. Tam po prostu nie ma miejsca na śnieg...
Nie ma miejsca na samochody, sanie, kuligi...
Ale - jak na karnawał przystało - jest dużo miejsca na inne "K": krynoliny, piętrowe koafiury, kawalkady gondoli, korowody roztańczonych kochanków...
oraz na wszystkie inne litery alfabetu: absynt i absolut, bale, cekiny, damy, euforię (w euro i dolarach), fraki i fajerwerki, gondole i gondolierów, gwiazdy i goście lub gwiazdy jako goście, huk i hałas, imprezy, jedzenie palce lizać, kanały i kawiarenki, kuglarze i komedie dell'arte, laguny, łzawe historie, maski i matrony, szalone noce pełne niespodzianek, orszaki, orgie i opilstwo, parady, pantofelki i pieniądze, rozkosze, sztuczne ognie, tramwaje i taksówki wodne, umizgi, wodzirejów, vaporetto, zachwyty, zawody i dużo, dużo wody... wokół...
Wprawdzie oficjalnie karnawał wenecki rozpocznie się dopiero w niedzielę przed Tłustym Czwartkiem i potrwa do Środy Popielcowej, ale już teraz warto przygotować maski...
Piękna jest Wenecja ale w karnawale jak dla za mocno przytłoczona.
OdpowiedzUsuńZ podróży do Wenecji mam broszkę pierrota oraz maskę.
Bardzo lubię zabawę w zdobienie masek
Migoshia czy Ty się w tym roku wybierasz do Wenecji na karnawał ?!
OdpowiedzUsuńWenecję widziałam dwa razy: raz letnią-masę ludzi tłok i wszędzie gwar-ma to swój urok. A raz późno jesienną gdzie nie ma już kolorowych pelargonii i surfini w oknach i nie ma prawie turystów.Za to jest nostalgiczna mgiełka - bardziej odpowiadał mi ten drugi klimat :-)
A co do balów (chyba nie bali?) to uwielbiam bale przebierańców. Sylwester w tym roku był rycerski :-D
Och, Wenecja zimą - to nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńUwielbiam ją w ciepłe dni, gdy jest zieleń i słońce. Mam swoje ulubione zakątki, uliczki, kanaliki, ulubione wysepki... w rannym słońcu, i w upale... i w pośpiechu wieczornym, żeby zdążyć na ostatnie vaporetto...
Wenecja - to w ogóle dłuuuga opowieść;)