piątek, 18 grudnia 2009

Świątecznie - odsłona II.

Dzisiaj szklane talerze z motywem świątecznym



na śmietankowym tle ładnie prezentować się będą lukrowane pierniczki (jeśli zdążę je polukrować, na razie miękną w lnianym worku)




Postraszymy starszą ciocię, że stłukła talerz ;P




... i trzeba będzie przypilnować, żeby się nie wysypały orzechy z talerza
;)



czwartek, 17 grudnia 2009

Banieczka absolutnie 3D - kurs obrazkowy



Jeśli ktoś jeszcze ma czas i ochotę zapraszam do zrobienia wypukłych dekoracji na styropianowej kuli.
Są to drobne wypukłe elementy,  łatwe do zrobienia, a efektowne, sprawdzony sposób.

Potrzebujemy do tego celu:
1. np. styropianową kulę w dowolnym rozmiarze (lub cokolwiek innego)
2. papier ryżowy lub farbę akrylową do pomalowania kuli
3. podwójny motyw (tzn. dwa jednakowe)  z serwetki obiadowej lub ryżowej
4. samoutwardzalną białą masę modelarską
5. klej do dekupażu, pędzelek, narzędzia do modelowania

Sposób pierwszy 



1a. Zaczynamy od przygotowania podłoża, możemy wyrównać nierówności styropianu podkładem i farbą, albo (szybciej) oklejamy papierem ryżowym.
Naklejamy wybrany motyw. Z drugiego identycznego motywu wycinamy fragmenty, które będziemy pogrubiać.

2a.  Pod wybranym motywem smarujemy klejem i nakładamy kawałek masy samoutwardzalnej, lekko ją dopasowujemy do brzegów motywu.


3a. Nadajemy kształt zbliżony do rzeczywistego, brzegi staramy się ładnie wtopić w tło, środek robimy bardziej wypukły ( tworzymy coś na kształt płaskorzeźby, na plecach czujemy oddech tysięcy rzemieślników, snycerzy, kamieniarzy,  którzy przez wieki  cyzelowali ornamenty w drewnie, kamieniu... z wysiłkiem, a teraz przyglądają nam się z zazdrością, jak my miękko, lekko i bez wysiłku pykamy sobie zgrabnym narządkiem)


W tej wersji nie musimy dbać o szczegóły, resztę wyrzeźbimy już na przyklejonym motywie


4a. Smarujemy masę klejem i naklejamy na nią wycięty motyw, pokrywając dokładnie kształt nałożonej masy


 
5a.  Po lekkim  przeschnięciu kleju (jak już  nie będzie nam "łapał" narzędzia lekko modelujemy kształt, wygniatając zagłębienia, wygładzając brzegi itp.

Sposób drugi 



1b. W innej wersji możemy lekko odwrócić kolejność i przylepioną masę podrzeźbić,


2b. na to przykleić wycięty motyw



3b. i tylko lekko podretuszować brzegi


 i gotowe...

Sposób trzeci




1c. Możemy też inaczej: rozwałkować między kawałkami folii kawałek masy, na niej przykleić fragment motywu do pogrubienia, poczekać jak lekko przeschnie (będzie wilgotna i miękka, ale brzegi nie będą lepić się do nożyczek)



2c. motyw wyciąć - dobrze byłoby, żeby motyw był łatwy do wycięcia, bez zbędnych zawijasów i skomplikowanej linii brzegowej



3c. smarujemy klejem miejsce, gdzie przyklejamy, przykładamy masę, dobrze dociskamy palcami, po wierzchu przesmarowujemy klejem



4c. Po lekkim przeschnięciu kleju (żeby nie lepił się do narzędzia i nie odklejała się serwetka) modelujemy sobie swobodnie, jak wcześniej nie reagując na sapanie zazdrośników za naszymi plecami.
Nic nam nie mogą zrobić.
Halloween już dawno minęło...



W ten sposób możemy uwypuklić dowolną ilość motywów. I cieszyć się na okrągło, obracając kulę nieskończoną ilość razy.




A ponieważ wiemy, że kula jest kształtem absolutnie doskonałym, więc już na podstawie tego twierdzenia możemy śmiało utrzymywać, że nasza kula również jest doskonała!

Na koniec nadamy jej blasku lakierując lakierem akrylowym, posypiemy (na mokry lakier) brokat, anielski pył czy coś równie migotliwego, a po wyschnięciu ozdobimy sztucznym śniegiem, i już słyszymy, jak tłumy cieni za nami padają z hukiem, jęcząc z zazdrości, zaś żywi wokół choinki jęcząc będą z zachwytu...

A dla zupełnych leniwców, albo dla tych, którzy nie mają  drugiego motywu, inny myk:

 Sposób czwarty














Na przyklejony i polakierowany motyw szpachelką (bądź pędzlem) nakładamy farbę (pastę) strukturalną.
 
Ja używam preparatu firmy Dala "ATP Gel Medium" lub Idea Maimeri "Gel Denso Brillante". Obydwa można kłaść na wszystkie podłoża.

Nie przerażamy się, że nakładamy białą masę i psujemy nasze dzieło. Farba (masa, żel) po wyschnięciu będzie przezroczysta i będzie miała piękny połysk. Jej grubością i sposobem nakładania możemy imitować wypukłość detali, fakturę lub możemy udawać, że po prostu sami namalowaliśmy impasto cały motyw
:)))
Oszustwo?
Takie samo jak gorset, czy sztuczne rzęsy...
;)))

Po wyschnięciu pasta (farba) strukturalna będzie wyglądała tak:




 
 
 
 

I to by było na tyle...

;)

wtorek, 15 grudnia 2009

Świątecznie - odsłona I

Zaczynamy świąteczny czas...

Szybkie banieczki (bombeczki) w kształcie medalionu, udające 3D - dekorowane od środka (bo są rozkładane), serwetka plus papier ryżowy (trzask-prask - szybciutko zrobione, wysuszone  i zatrzaśnięte), a z wierzchu udekorowane moim tegorocznym "porzeczkowym" odkryciem - konturówką do szkła, która przez swoją lekką przejrzystość udatnie imituje owoce porzeczki, która to imitacja udaje owoce ostrokrzewu. Piętrowo skomplikowane tłumaczenie,  ale robota prosta, a efektowna i o to chodzi ;)))

 


I ten sam efekt, tylko juz na wierzchu, na szklanych lampionach


 
 
 

Nie mogę oddać na zdjęciu tego fantastycznego efektu, ale wierzcie mi, że ślinianki pracują i ma się ochotę polizać taki kwaśny owoc...




poniedziałek, 14 grudnia 2009

Ziemniaczki po żydowsku

W worku z prezentami

(w dużym worku, bo jestem dużą dziewczynką...
...nie, 
w dużym worku, bo jestem grzeczną dziewczynką)

znalazłam książeczkę zakonnika z klasztoru oo. Bonifratrów, ojca Grande, z przepisami na zdrowe życie.
Wśród błogosławionych rad znalazłam masę bardzo sensownie i apetycznie brzmiących przepisów.
Jeden z nich natychmiast, przy świętej niedzieli, wprowadziłam w życie.
Ekumenicznie...
Jeśli nie jesteśmy zbytnio głodni, zacznijmy od Mojżesza...
otóż ten mądry ojciec narodu przykazał swoim posłusznym rodakom, aby wszystko, co rośnie w ziemi, było przed ugotowaniem dokładnie wyszorowane i wymyte...
(po krakowsku umyte, tak jak uprane i uprasowane)
...a następnie cieniutko, cieniutko obrane...
(my wiemy dlaczego, uwaga na mikroelementy pod skórką! ostrożnie, nie pokaleczyć nożem!).
I tak porządne Żydówki robiły całe wieki. Potem gotowały te ziemniaki w koszernych garnkach, zapełniając je tylko do połowy (bo reszta garnka przeznaczona jest na parę), wrzucały na wierzch pokrojone w ćwiartki cebule (ile głów w domu, tyle główek cebuli), szczyptę kminku, łyżkę masła, 2 szklanki mleka, trochę gorącej wody. Gotowały do miękkości, dopiero pod koniec soliły.
I w tym miejscu my zazwyczaj odcedzamy ziemniaki, wylewając wodę z gotowania do zlewu, a one odlewały płyn spod ziemniaków do glinianego garnka i dolewały 2/3 zimnego mleka, dodawały posiekany szczypiorek, rzeżuchę itp. I podawały zamiast kompotu.
A ziemniaczki szły na stół, posypane szczypiorkiem, pachnące już podczas gotowania...




No i tak właśnie zrobiłam ;)
Już podczas gotowania pachniało jak przed wigilią przy karpiu po żydowsku. Ziemniaczki były wyśmienite, a ten "kompocik" - rewelacja!!!
Jak lubicie ziemniaki (kartofle, pyry czy grule) z kwaśnym mlekiem czy kefirem, to będzie  Wam smakowało!

Nie zdążyłam zrobić zdjęć (tylko jeden ziemniaczek niepotłuczony został), bo zjedliśmy i wypiliśmy wszystko i natychmiast, ale jak ktoś mi nie wierzy na słowo, niech sam sobie zrobi i się przekona.

Smacznego!