piątek, 21 stycznia 2011

Sen zimowy...

Sądząc po częstotliwości wpisów można by sądzić, że zapadłam w sen zimowy. Nie jest to prawda. Zapadłam tylko w jakąś (chwilową, mam nadzieję) czeluść czasową, zupełnie rozbieżną z działaniem, to znaczy - robota pędzi, czas pędzi, ale wszystko w przeciwnym kierunku.
W babcinowy dzień wrzucę tylko ku pamięci (znak, że nie próżnuję) zdjęcie pt. "zakątek babci", bo filc jakoś tak babcinie kojarzy się z bamboszami...

I dla podrasowania nastroju żarcik, który mnie dziś ubawił:

– Babciu, czy czarownice latają w powietrzu?
– Ależ, wnusiu, tyle razy mówiłam ci, że czarownic nie ma!
– Wiem, babciu! Ale czy latają?