Tak czy siak - ostatni moment na pieczenie piernika. Przyda się jak na którąś z wymienionych okazji. W tym celu wyciągamy leżakujące od kilku tygodni ciasto (sprawdzony przepis tutaj). Bijemy się w piersi, że znowu w tym roku tak późno, dopiero ze św. Łucją, zamiast zaraz po św. Mikołaju...
Lepiej późno niż później, ale kolejny raz obiecujemy sobie, że w przyszłym roku to już na pewno upieczemy wcześniej, żeby ciasto zdążyło pięknie zmięknąć do świąt, a nie dopiero na Nowy Rok.
W międzyczasie popijamy gorącą czekoladę (albo cappuccino z pianką) z kubeczka w piernikowym kubraczku. Kubraczek uszyliśmy kilka tygodni temu, równocześnie z przygotowywaniem ciasta na piernik.
Smacznego!
PS
Zapraszam na candy :)
Cudowna jesteś! tak piękonie, smakowicie i piernikowo, aż mi się tak świątecznie zrobiło! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńP.S. a ja w tym roku... piernik na szybko... niestety nie prawdziwy...
Ja po raz kolejny "nie wyrabiam się" z ciastem długo dojrzewającym, więc może... za rok...
OdpowiedzUsuńA piernikowy kubraczek - cudny!!!
Oj, czyli wypada dzisiaj piec...
OdpowiedzUsuńCudne Twoje wszystkie Pierniczki.
Filcowe również.
Gorąco pozdrawiam:)
Jakie cudne te domki z piernika! I sama nie wiem, czy bardziej chciałoby się je zjeść, czy może zamknąć w akrylowej bombce, żeby się nikt do tych cudów nie dobrał i żeby starczyły na dłużej ;)
OdpowiedzUsuńjakie boskie! co za cudowności =)
OdpowiedzUsuńale mi ochoty narobiłaś na taką czekoladę...
pozdrawiam cieplutko!