Jak "ciepłe lody", to chyba jakaś nieprawdopodobna hybryda?
A ponieważ końca zimy nie widać, postanowiłam spróbować się do niej przekonać...
Po północy sprawdziłam, czy gorrrące serce św. Walentego rozgrzeje i moje. W ciepłych kapciach i puchatym szlafroczku wystawiłam nos i aparat na balkon - wszystko spało, przykryte ciepłą pierzynką dopiero co położonego śniegu, lampy uliczne grzały kominkowym światłem, z zaciemnionych okien parowała (mam nadzieję) miłość - niby nie było źle.
Wróciłam do ciepłego pokoju, zegar tykał zapalczywie, pomyślałam - "zdąży..."
Jak nie zwolni (a nie powinien, bo przecież zazwyczaj pędzi, jak szalony), to już za 5 tygodnie przyjdzie wiosna...
Na wszelki wypadek wróciłam do swojego komputera, gdzie wiernie czekał na mnie mój ulubiony, na pewno ciepły, na pewno cichy, na pewno piękny, zakątek... Kiedyś to sprawdzę...
A na razie - ech...
Jeszcze 5 tygodni?
Ja też czekam z niecierpliwością na wiosnę ,kwiaty i słońce.Za oknem nie mam takich lamp,tylko biało cicho,czasem leci sowa,podchodzą sarenki.W dzień dużo ptaszków w karmniku i dzieci szalejace na ślizgaczach.Obrzeże Krakowa też ma swój urok .Miło w tym kąciku.Pozdrawiam 'Strzelec'
OdpowiedzUsuńWyczuwam potworną tęsknotę za wiosną ! Też tak mam. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńSowy, sarenki, ptaszki... cudnie ;)
OdpowiedzUsuńU mnie czasem cicho, ale często głośno, czasem przejedzie karetka, czasem podejdzie pijaczek. W dzień dużo ludzi i szalejących samochodów. Bez uroku. Ot, miasto :(
I z zaciśniętymi zębami czekam na wiosnę. Późną wiosnę, kiedy liście za oknem zakryją i wyciszą wszystko...
O a latem jest jeszcze piękniej tyle kwiatów zieleni ,śpiewu ptaków,szumiącej wody,pachnących jabłoni...ach teraz śnieg uff mam go dość,chociaż dzisiaj na nartach już słoneczko opalało cudnie!STRZELEC
OdpowiedzUsuń