Dopasowanie do deski wymagało trochę domalowania szat, "rąbka", który Matka z głowy zdjęła, żeby przykryć Dzieciątko itp. Ale najważniejsze dla mnie były złocenia - oddanie wszystkich subtelności lśnień na szatach, innego połysku na cierniach, wypukłości złoconych nimbów. Wykorzystałam więc różne sposoby złoceń szlagmetalem, ale też metalicznych farb i werniksów. Z efektów jestem bardzo zadowolona, udało mi się zróżnicowanie złoceń na poszczególnych fragmentach, ale nie udało mi się pokazać tego na zdjęciach. Nie mogę powtórzyć sesji zdjęciowej, bo Madonna z Dzieciątkiem powędrowała już do ludzi, ale nawet gdybym mogła, to nie umiem lepiej. Trudno, musicie uwierzyć na słowo...
poniedziałek, 6 lutego 2012
Sama słodycz
Duża deska, prawie 50 cm, nieregularne bogi, łagodny łuk na górze - aż prosiła się o wkomponowanie w nią pięknej Madonny o spojrzeniu pełnym słodyczy i przesłodkim Dzieciątku o ujmującym spojrzeniu. Chciałoby się zatopić w tych spojrzeniach, tak patrzeć i patrzeć na nich, a oni żeby patrzyli na nas...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Uwielbiam ikony na deskach. Jak dla mnie takie na regularnym podkłądzie nie są tak śliczne.
OdpowiedzUsuńDo tego jak zawsze piękny motyw i Cudne wykonanie.
Pozdrawiam Lacrima
piękny obrazek z Madonna.
OdpowiedzUsuńcudne złocenia i prześlicznie wkomponowałaś koperki
Wszystko co tutaj oglądam jest piękne.Zawsze czekam niecierpliwie na nowy wpis.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Długo się przyglądałam tej ikonie :-)sama często "siedzę " w tym temacie, i wiem jak łatwo go "spalić" łatwośc wykonania ikony decu jest tylko pozorna (wyciąc i nakleić) ta mi się b. podoba, szczególnie za ciekawe zaaranżowanie całości i subtelne użycie złota :-)
OdpowiedzUsuń