Dziś świat jest inny. Od razu wiedziałabym, że rzecz dzieje się w Kolumbii, życiorys autora nie miałby przede mną tajemnic, łącznie z tym, że autor ma ksywkę Gabito, przyjaźnił się z Castro, a nagrodę Nobla odebrał w kolorowej koszuli guayaberze. Streszczenie powieści wraz z komentarzami i rozbiorem (a właściwie sekcją) na części pierwsze przeczytałabym w Wikipedii.
I czar by prysł.
Błogosławiona niewiedza pozwoliła mi zachwycić się tajemniczym światem, dać się porwać magii, hipnotycznie wciągającej narracji, korowodowi szalonych postaci o powtarzających się imionach, do dziś myślę o inwazji żółtych motyli w kąpieli, czuję duszne, wilgotne powietrze i ciężar nieuniknionego przeznaczenia.
Miałabym ochotę jeszcze raz tam zajrzeć, ale nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki... niech to wspomnienie jednej z najbardziej niesamowitych książek pozostanie nienaruszone.
Piszę o tym, bo akurat zebrały się bardzo okrągłe rocznice:
- 85 rocznica urodzin pisarza,
- moja własna bardzo, bardzo okrągła rocznica urodzin,
- 45 rocznica publikacji powieści,
- 35 rocznica mojego spotkania z nią
- i 30 rocznica nagrody Nobla dla autora.
Ponieważ to blog pokazujący efekty pracy rąk, a nie mielenia ozorem, więc staaaaaary wieszak z motywem motyli fruwających nad głową Mauricia:
A swoją drogą, zastanawiałam się, co to były za motyle? Może Danaus plexippus (monarchy) migrujące jesienią z Ameryki Północnej na południe, nieraz prawie trzy tysiące kilometrów?
(zdjęcia źródło: internet)
Chciałaby kiedys zobaczyc takie motyle migracje.Pieknie piszesz o swoich odczuciach.A takie wieszaki -łał.Super sprawa.pozdrówka ciepłe i buziolki-aga
OdpowiedzUsuńNa 100% Monarchy.
OdpowiedzUsuńAch żeby tak chociaż raz zobaczyć je na żywo:)
Chyba poszukam tej książki jak będę w kraju.
A wieszaczek śliczny.
Od tej książki rozpoczęła się moja przygoda z tym pisarzem i w ogóle literaturą iberoamerykańską i realizmem magicznym. Nurtem, który uwielbiam i który pochłonął mnie na długie lata :)
OdpowiedzUsuńSerdecznie dziękuję za mądry tekst. Takiego "mielenia ozorem" życzyłabym sobie i wszystkim, że o mediach nie wspomnę.
OdpowiedzUsuńdziękuję za miłe słowa :)
OdpowiedzUsuń