sobota, 10 listopada 2012

Zimowy sopel

W zamierzchłych czasach, w epoce głęboko przeddekupażowej, o tej porze roku myślałam o ostatnich spadających liściach, słuchałam dzwoniących o szybę kropli deszczu i z niesmakiem myślałam o nachalnie rozkręcającej się komercyjnej machinie świątecznych klimatów, które w listopadzie wydawały mi się pasować jak sztuczna palma do naszego klimatu. Ale wszystko się zmienia. Do sztucznych palm w środku miasta przyzwyczailiśmy się i stada mikołajów na sklepowych półkach obok zniczy też już nie bulwersują.
O liściach nie mam czasu pomyśleć (chyba że do bukietów, patrz tu), na deszczową chandrę też czasu nie mam, bo na tapecie same świąteczne tematy... i jeszcze myślę, czy zdążę???
I wszędzie dookoła, w pracowniach i na blogach, przedświateczna praca wre!
Z opóźnieniem więc, ale zaczynam pokazywać, co u mnie "się uwarzyło".
Na początek  krople, które zachwyciły mnie swoim ślicznym kształtem, zmyliły kolorem (są czekoladowe, a nie granatowo-czarne, jak sądziłam na początku) i zainspirowały do przeobrażenia je w zimowy krajobraz. Teraz kleję kilometry łąk, pól, lasów i wiosek... śnieżę gałązki i dachy, zasypuję dachy, prószę w okna...
Świetna zabawa!


W poczekalni czekają już kolejne pomysły, zupełnie inne klimaty... ale to następnym razem. Do zobaczenia:)

3 komentarze:

  1. cudowne!!! prześliczne....
    jak świątecznie się robi na blogach... lubię to!
    pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękna zima na jeszcze piękniejszych bombkach!

    OdpowiedzUsuń